Miejscowa kronika rodzin Cyprzanów

Po burzy

W czwartek w Wielki Odpust wszystko odbywało się zgodnie z planem. Ksiądz Kaznodzieja, ewakuowany w czasie ulewy do swego auta na plecach strażaka, kontynuował kazania odpustowe. Pątników przybywających na mszę św. o godz. 8:00 zapewne zdziwił widok kościółka otoczonego wałem z worków z piaskiem. Obraz porozrzucanych przez żywioł wody ławek, powyrywanych słupków od ławek, zamulonych miejsc nie kojarzył się z Wielkim Odpustem. Krzipopy przy grobli do św. Krzyża też były głębsze i wypełnione wodą. Na polach pojawiły się „jeziora”. Na Podraczaniu największe, o powierzchni kilku hektarów. Pomiar opadu wody w Gródczankach zanotował prawdopodobnie 136 litrów wody na 1 m kw. Z urzędu gminy dowieziono rano drewniane składane ławki i rozstawiono je wokół wejścia do kościółka. Ci co przyszli na drogę krzyżową mogli już skorzystać z tych ławek. Teren wokół stałych ławek był zamulony. Ludzie ciągle jednak dochodzili na sumę odpustową o godz. 10:30, jak na istniejące warunki przyszła spora liczba pątników. Na lewo od drzwi wejściowych zrobiło się biało, bo tam usiadły siostry Zawierzanki. Zaś na prawo od drzwi wejściowych było wyjątkowo głośno, bo tam ulokowała się orkiestra dęta. Nie było jedynie procesji teoforycznej. W czasie mszy św. kilka razy słychać było syrenę alarmową, strażacy wzywani byli do usuwania szkód po gwałtownej burzy. W nocy rzeka Cyna i dopływający do niej potok z Pawłowa mocno wezbrały, tak że droga koło Manderli na Kurnickiej , przejazd przez mostek przed Kornicami były zalane i nieprzejezdne przez kilka godzin. Do strumyka z Kornicy doszła woda z dachów i placów Eko-okien. Ta duża ilość wody spowodowała, że mostek przed Kornicą nie był w stanie przepuścić tyle wody i woda w kierunku parku zaczęła się cofać i podnosić. Na parkowych drzewach widać ślad poziomu wody. W piątek rano kościelnik Andrzej Polmann i grabarz Józef Sitek pozbierali wszystkie ławki z pól na Społku, usadowili poprzewracane podpory betonowe i uporządkowali ławki na zewnątrz kościółka. Wszystkich klęczników od konfesjonałów nie znaleziono do dziś. Parafianie z Gródczanek wyznaczeni do cotygodniowego sprzątania kościółka wymyli kościółek. Na mszę św. o godz.18:00 przyszło wyjątkowo dużo ludzi, jak zawsze bo była to msza w intencjach zalecanych na odpuście. Po mszy św. zwinięto trzy dywany z kościółka i jeden z parafian zwiózł je autem do fachowego czyszczenia. W sobotę przyjechali strażacy z Pietrowic i Gródczanek i wymyli otoczenie kościółka strumieniem wody. Opróżnili też worki z piasku i go wywieźli. Warto też dokładnie wymyć podwozia aut, które w środę wieczorem stały na parkingu. Pobieżne czyszczenie mojego auta na kanale dało dwa wiadra szlamu ze słomą. Ostało się jeszcze trochę szlamu i wyrw na parkingu.

Bruno Stojer